niedziela, 30 września 2012

Piotrek od jutra idzie do przedszkola. Zrobiłam mu szokową kurację uodparniającą i wyszedł z infekcji bez antybiotyku, co już dawno się nie zdarzyło. We wrześniu był w przedszkolu tylko tydzień, pozostałe trzy przechorował, ale mam nadzieję, że teraz jego odporność trochę się poprawi. Piotruś źle znosi siedzenie w domu. Jest dzieckiem bardzo kontaktowym, żywiołowym - mimo swych ograniczeń. Po trzecich urodzinach zdecydowaliśmy, że dłużej nie utrzymamy go w domu. Brak kontaktu z rówieśnikami, spowodowany długotrwałymi pobytami w szpitalu, licznymi infekcjami (18 razy antybiotyk...) spowodował, że Piotrek zaczął "dziczeć". Jego reakcje na rówieśników stały się nieporadne, czasem skrajne. Piotruś znajduje się pod opieką psychologiczną i pedagogiczną, specjaliści zaproponowali przedszkole. Pani kardiolog wyraziła zgodę. I tak nasz maluch w czerwcu powędrował do Klubu Malucha :) Jest tak bardzo zachwycony swoim przedszkolem, że chciał chodzić także w wakacje. Często wyciągnięcie go stamtąd do domu jest nie lada zadaniem:) Bardzo się cieszę, że powoli uczy się współpracy z innymi dziećmi. Czasem nie jest łatwo, mamy sporo do odrobienia, ale w dzieci zawsze warto inwestować. Poza tym Piotruś chodzi na rehabilitację metodą integracji sensorycznej i już po kilku spotkaniach zaczynam dostrzegać efekty tych zajęć, tym bardziej, że dostałam wskazówki do pracy w domu. Specjaliści otworzyli mi oczy na wiele problemów, których nie umiałam nazwać i zrozumieć. Piotrek nigdy nie lubił huśtawki i karuzeli... Dowiedziałam się, że ma problem z równowagą i trzeba nad tym pracować. Podobnie nad innymi rzeczami: nadwrażliwość na niektóre dźwięki, bodźce dotykowe. Zawsze dziwiło mnie, dlaczego Piotrek nie lubi się przytulać, nie chce rękami dotykać jedzenia, np. owoców, warzyw... Czasem przyjmowało to skrajne formy, np. jedzenie jabłka czy banana widelcem... Kilka miesięcy temu wytłumaczono mi, na czym polegają zaburzenia integracji sensorycznej i co robić, by pomóc dziecku. Kupiłam także książkę w tym temacie. Już samo uświadomienie sobie problemu i zmiana podejścia do sytuacji to ogromny postęp. W zeszłym tygodniu Piotrek pierwszy raz w życiu zjadł sam banana, bo do tej pory każdy owoc ze względu na strukturę był dla niego nietykalny. Zaczął się trochę przytulać do mnie sam od siebie, bardzo się z tego cieszę:) Potrafi narysować kółko i prostokąt - widzę pozytywny wpływ przedszkola :) Jestem dumna, gdy widzę na gazetce jego prace. Kwitną relacje Piotruś - Paulinka, to cieszy mnie najbardziej:) Wymyśliłam bajkę o Piotrusiu i Paulince i opowiadam ją synkowi codziennie na dobranoc, bo widzę, że ma działanie terapeutyczne.

Poza tym - nadal czekamy na dokumenty z Monachium. Nie lubię czekać, wolę działać i czekanie czasem staje się dla mnie nieznośne, ale nic na to nie poradzę, trzeba czekać nadal. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz