wtorek, 11 września 2012

Czekamy, czekamy

Nadal czekamy na pisemną kwalifikację, dowiedzieliśmy się, że procedura może trwać ok. 3 tygodnie. W międzyczasie nie próżnujemy. Zbieramy pełną dokumentację, która będzie potrzebna nam w poszczególnych fundacjach, instytucjach. Zaświadczenia z Urzędu Skarbowego, z ZUS-u, od lekarza, od psychologa, opinia z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej - już jesteśmy umówieni z panią, która przyjdzie do nas do domu zrobić wywiad i zbadać naszą sytuację rodzinną. Brzmi groźnie :) Tłumaczymy na język angielski i niemiecki wypisy szpitalne, piszemy podania, wypełniamy druki. Byliśmy u fotografa robić zdjęcie do dowodu dla Piotrusia i przy okazji dla Paulinki też. Złożyliśmy wnioski. Przy okazji walczymy z infekcjami - my oboje już od trzech tygodni jesteśmy przeziębieni i przez tę bieganinę nie możemy się wykurować. Paulinka wydobrzała - kończy serię zastrzyków. Piotrek wczoraj poszedł do swojego Klubu Malucha po dwutygodniowej nieobecności. Dziś rano był na rehabilitacji. Tak mu się podoba w ośrodku, że nie chce wracać. Zastanawiamy się, co zrobimy z Paulinką, gdy będziemy musieli już wyjechać. Problem polega na tym, że poza mlekiem mamy dzidzia nie bardzo chce cokolwiek jeść, a gdy daliśmy jej trochę kaszki na mleku modyfikowanym - na rękach pojawiła się skaza białkowa. Historia się powtarza. Piotrek także przez to przechodził, przy czym jego zmiany skórne były tak silne, że drapał się do krwi, nadkażone rany ropiały, jedyną rzeczą, która pomagała mu w tym czasie były sterydy i Protopic. Teraz jest już dużo, dużo lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz