czwartek, 10 stycznia 2013

Piotrek witał siostrę po tygodniowym rozstaniu w tak entuzjastyczny sposób, że musiałam interweniować:










Poza tym szara codzienność: dzieciaki odchorowują rotawirusa, którego przywlekliśmy ze szpitala. O ile Paulinka przechodzi rota dosyć łagodnie, jest pogodna i rozbrykana, Piotruś przez dwa dni leżał plackiem i nic nie jadł, na szczęście dużo pił. Dziś poczuł się lepiej i zaczął powoli jeść.












Wraz z kilkunastoma innymi polskimi rodzinami czekamy na dokumenty od pana profesora Malca, podające dokładny dzień przyjazdu i zabiegu. Muszę przyznać, że liczba polskich dzieci szukająca pomocy u profesora Malca stale wzrasta. Niektóre dzieci, tak jak Piotrek, nie zostały zakwalifikowane do operacji w Polsce ze względów medycznych.

Mamy w kraju wielu utalentowanych lekarzy, ludzi pełnych pasji i poświęcenia, ludzi ambitnych, o wielkich umiejętnościach, stale rozwijających się zawodowo. Piotrusia operował pan prof. Jacek Moll, człowiek wybitny, "czarodziej" dziecięcych serc, ciepły i oddany swym małym pacjentom. To on uratował życie naszego Piotrka.
Lekarze chcą pomagać, chcą ratować dzieci, znają dobrze nasze maluchy, wiedzą, jak można im pomóc.
Ale... Żyjemy w Polsce. I nic już więcej pisać nie będę, bo każdy wie, jak to u nas wygląda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz