...czyli blog o pewnym dzielnym chłopcu, który przeszedł już tak wiele, a mimo to potrafi swym uśmiechem rozpogodzić nasze serca:)
wtorek, 22 stycznia 2013
I jak nie kochać takich szkrabów... :))) Piotruś i Paulinka na sankach :) Korzystają z mroziku, by nabrać trochę odporności. A dla mnie - jako mamy to nie lada zadanie wybrać ich na podwórko. Wszyscy rodzice to znają. Najpierw ubrać siebie, potem szybko jednego malucha, potem (w trakcie, gdy pierwszy już ryczy) - drugiego. Teraz buty... W międzyczasie już wszyscy są zgrzani :) Paulinka na jedną rękę, sanki ze śpiworem - na drugą, Piotrek z asekuracją - obok. Wejście na piętro, przycisk w windzie (najchętniej włączyłabym nosem:) i jedziemy... Drzwi, schodki śliskie jak nie wiem co, no i wreszcie jadą - łączna waga dzieciaków to 30 kg, niedużo, ale Piotrek szura nogami po ziemi więc to tak, jakby doszło kolejne 30 :) Mimo tych drobnych utrudnień życia codziennego, najlepsze, co może być - to być mamą :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz