wtorek, 25 grudnia 2012

W wigilię Piotruś trafił do szpitala. Dopadły go bardzo silne duszności, pojawił się bardzo męczący, suchy kaszel, którego nie dało się opanować. Okazało się, że to zapalenie płuc, już wcześniej miał infekcję dróg oddechowych, która tak się rozwinęła.
Nawet nie zdążyliśmy zjeść na spokojnie kolacji wigilijnej, Piotruś z Paulinką nie otworzyli prezentów, musieliśmy jechać, gdyż atak kaszlu był tak silny a Piotruś momentalnie zsiniał. Infekcje dróg oddechowych są u serduszkowych dzieci niebezpieczne, szybko się rozwijają i zwykle trwają dłużej. Piotrek choruje zawsze długo, niemal każdy kaszelek kończy się antybiotykiem. Kilka razy trafiał już do szpitala, gdy opanowanie infekcji stało się niemożliwe w domu.
Cieszyliśmy się na święta, miało być tak fajnie. Pierwsze święta z Paulinką. Piekliśmy ciasteczka, przygotowałam z siostrą pierogi, uszka, barszcz, krokiety i zupę grochową z grzankami. Ustroiliśmy choinkę. A teraz biegamy na przemian do szpitala. Tak żal mi dzieci. Piotruś bardzo płakał, wołał, że chce iść do domku, on panicznie boi się gabinetów zabiegowych, wiele już wycierpiał i doskonale wie, co oznacza biały fartuch. Ma zrosty na rączkach, bardzo trudno jest mu założyć wenflon, pękają mu żyły, ma bardzo gęstą krew w wyniku niedotlenienia - wysoki poziom hemoglobiny (zwykle ok. 17-18) i hematokryt ok. 54. Paulinka z kolei jest jeszcze małym dzidziusiem, który tak bardzo potrzebuje przytulania i obecności, zainteresowania. Rośnie w oczach i wciąż uczy się nowych rzeczy, mam wyrzuty, że żyje ciągle jakby w cieniu choroby swego brata, która pochłania cała rodzinę. Staramy się spędzać z dzieciakami jak najwięcej czasu, ale cała akcja zbierania pieniędzy na operację była dla nas bardzo czasochłonna, trzeba było wszystko załatwiać, a dzieci nie potrafią tego jeszcze zrozumieć. A teraz, gdy zrobiło się spokojniej, mamy Piotrusia w szpitalu. W piątek pożegnamy także moją babcię, która odeszła przed samymi świętami, w przeddzień moich urodzin... To trudny czas dla całej naszej rodziny, babcia czuła się dobrze i nic nie zapowiadało, że będziemy musieli się z nią tak szybko rozstać.

Piotruś czuje się dziś lepiej niż wczoraj. Nudzi się w szpitalu, jak to dzieci... Ogląda bajki, lubi Świnkę Peppę :) Jest to jego "szpitalna" bajka, od kiedy pokazał mu ją na kardiologii nasz serduszkowy kolega, Tobiaszek :) Czytamy książeczki, oglądamy zwierzaki w albumie, gramy w gry planszowe - ulubiona gra Piotrka to "Koguty" - gra w kolory. I jakoś ten czas leci, chociaż co chwilkę Piotrek przypomina sobie dom i chce do Paulinki. Mam nadzieję, że szybko się pozbiera i wkrótce wróci do siostrzyczki.

2 komentarze:

  1. o rany, strasznie smutny wpis :(
    Piotrusiu, wracaj szybciutko do zdrowia, wszyscy tu na Ciebie czekamy!

    wyrazy współczucia z powodu odejścia babci (*)..

    OdpowiedzUsuń
  2. ja również dołączam się do kondolencji...też tak straciłam dziadka przed świętami gdy miałam 15 lat i to bardzo smutne....a co do Piotrusia to jest to tak kochane dziecko że żal serce ściska ile już w życiu przeszedł-ale wszystko się uda i wyrośnie na wspaniałego człowieka o WIELKIM SERCU...:-)
    pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń