bardzo wzruszający filmik, poszedł dalej na fb, pójdzie też na moim blogu.. nie mniej jednak wkurza mnie ta moc pieniądza, że bez niego ani rusz.. jak słuchałam Cię tu w filmiku Mamo Piotrusia, to łzy same mi płynęły po policzkach "..przedłużanie takiego stanu może spowodować nieodwracalne skutki i operacja nie będzie już możliwa.." i szlag człowieka trafia, że to owe ewentualne "przedłużanie" to tylko z powodu ogromnych pieniędzy jakie trzeba uzbierać :( Rodzice Szprotki musieli zmierzyć się z podobną sytuacją, tam też były ogromne pieniądze, tam też była walka z czasem.. choć ja nie tracę nadal nadziei, to dla Szprotki chyba ten czas był zbyt długi.. wyć się chce!! Kochani, czy jeśli nie uda się zebrać wymaganej kwoty, a przyjdzie termin planowanej operacji, to mimo wszystko nikt nie zdyskwalifikuje do niej Piotrusia? Czy jest możliwość dozbierania reszty wymaganej kwoty, która ma decydować o dalszym życiu Piotrusia, już po operacji? Zakładam oczywiście taki czarny scenariusz z tym nieuzbieraniem, ale chcę wiedzieć jak to realnie wygląda. Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam ogromne kciuki!!
Odpowiadam Iwonko na Twoje pytanie: jeśli nie uzbieramy na styczeń, to dadzą nam późniejszy termin: luty, marzec - prof. Malec jest wyrozumiały i wie, jak to wygląda, więc ostateczny termin na konkretny dzień zależy od postępu zbiórki. Póki co Piotruś jest na tyle wydolny, że może poczekać miesiąc-dwa-trzy dłużej, jeśli zbiórka pójdzie sprawnie. Lepiej jednak nie będzie, wręcz przeciwnie - coraz gorzej, bo sinica się nasila, widzę to jako matka i lekarze potwierdzają ten fakt. Nie wiem, co będzie za np. za pół roku. Przy tej wadzie, jeśli nie zrobi się ostatniego etapu na czas, tworzą się przetoki, które niszczą płuca i obciążają organizm, trzeba każdą z przetok w narkozie zamykać, im więcej przetok, tym jest trudniej. Operacja Piotrka powinna była się odbyć już jakiś czas temu, ale w Polsce nie było ku temu warunków... Podsumowując: im szybciej, tym lepiej, ale powiedzmy termin przesunięcia do 2-3 miesięcy jest w miarę dopuszczalny, choć dodatkowo obciążający.
Takiej odpowiedzi się spodziewałam, dziękuję Karolino. Przez moment miałam nadzieję na bajkę, rzeczywistość jednak jest daleka od tego.. Ale cóż, niech domeną w takim razie będzie "im szybciej, tym lepiej", inaczej być nie może :) Dołożymy wszelkich starań, aby ten termin nadal był styczniowy. Wy wtedy dostaniecie swoje "nowe życie" i my wraz z Wami, bo na przełomie stycznia/lutego ma przyjść nasza Córeczka :)
bardzo wzruszający filmik, poszedł dalej na fb, pójdzie też na moim blogu.. nie mniej jednak wkurza mnie ta moc pieniądza, że bez niego ani rusz.. jak słuchałam Cię tu w filmiku Mamo Piotrusia, to łzy same mi płynęły po policzkach "..przedłużanie takiego stanu może spowodować nieodwracalne skutki i operacja nie będzie już możliwa.." i szlag człowieka trafia, że to owe ewentualne "przedłużanie" to tylko z powodu ogromnych pieniędzy jakie trzeba uzbierać :(
OdpowiedzUsuńRodzice Szprotki musieli zmierzyć się z podobną sytuacją, tam też były ogromne pieniądze, tam też była walka z czasem.. choć ja nie tracę nadal nadziei, to dla Szprotki chyba ten czas był zbyt długi.. wyć się chce!!
Kochani, czy jeśli nie uda się zebrać wymaganej kwoty, a przyjdzie termin planowanej operacji, to mimo wszystko nikt nie zdyskwalifikuje do niej Piotrusia? Czy jest możliwość dozbierania reszty wymaganej kwoty, która ma decydować o dalszym życiu Piotrusia, już po operacji? Zakładam oczywiście taki czarny scenariusz z tym nieuzbieraniem, ale chcę wiedzieć jak to realnie wygląda. Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam ogromne kciuki!!
UZBIERAMY TE PIENIĄDZE I KONIEC ! NIE MA INNEJ MOŻLIWOŚCI
OdpowiedzUsuńPIOTRUSIOWE SERDUSZKO MUUUUUUUUUUUSI BIĆ !
POZDRAWIAM
Odpowiadam Iwonko na Twoje pytanie: jeśli nie uzbieramy na styczeń, to dadzą nam późniejszy termin: luty, marzec - prof. Malec jest wyrozumiały i wie, jak to wygląda, więc ostateczny termin na konkretny dzień zależy od postępu zbiórki. Póki co Piotruś jest na tyle wydolny, że może poczekać miesiąc-dwa-trzy dłużej, jeśli zbiórka pójdzie sprawnie. Lepiej jednak nie będzie, wręcz przeciwnie - coraz gorzej, bo sinica się nasila, widzę to jako matka i lekarze potwierdzają ten fakt. Nie wiem, co będzie za np. za pół roku. Przy tej wadzie, jeśli nie zrobi się ostatniego etapu na czas, tworzą się przetoki, które niszczą płuca i obciążają organizm, trzeba każdą z przetok w narkozie zamykać, im więcej przetok, tym jest trudniej. Operacja Piotrka powinna była się odbyć już jakiś czas temu, ale w Polsce nie było ku temu warunków... Podsumowując: im szybciej, tym lepiej, ale powiedzmy termin przesunięcia do 2-3 miesięcy jest w miarę dopuszczalny, choć dodatkowo obciążający.
OdpowiedzUsuńTakiej odpowiedzi się spodziewałam, dziękuję Karolino. Przez moment miałam nadzieję na bajkę, rzeczywistość jednak jest daleka od tego.. Ale cóż, niech domeną w takim razie będzie "im szybciej, tym lepiej", inaczej być nie może :) Dołożymy wszelkich starań, aby ten termin nadal był styczniowy. Wy wtedy dostaniecie swoje "nowe życie" i my wraz z Wami, bo na przełomie stycznia/lutego ma przyjść nasza Córeczka :)
Usuńhttp://podzielsieswoimsercem.blogspot.com/2012/11/227-piotrusiowe-serduszko-musi-bic.html
OdpowiedzUsuńUda nam się kochani! całuski dla Piotrusia <3