środa, 27 marca 2013

Ostatnio mamy życie na wariackich papierach. Paulinka brała zastrzyki przez 10 dni, bo oczywiście zaraziła się od Piotrka, a kilka dni później Piotrek chory był ponownie, ale szybko stanął na nogi, bo od razu dostał antybiotyk. W niedzielę oczywiście, na dyżurze pediatrycznym, bo nasze dzieci upodobały sobie raczyć nas chorobowymi niespodziankami właśnie w weekendy.
Pogoda tragiczna, w domu sucho, bo co otworzy się na dłużej okno, to wszystkich wywiewa. My także nie możemy się doleczyć z różnych drobnych infekcji, a to ból gardła, a to jakiś katar i tak wiecznie coś. Czekamy, jak wszyscy, na wiosnę, która w tym roku nie chce do nas przyjść.
Załatwiamy ostatnie formalności przed wyjazdem. Kupiliśmy bilety lotnicze, zarezerwowaliśmy miejsce w hotelu przy klinice. Podpisujemy i wysyłamy różne dokumenty. Po świętach muszę zrobić ostatnie zakupy. Piotrek wyrósł z piżam, które kupiłam specjalnie do szpitala na styczeń. Raz, że miał po tym całym chorowaniu jakiś skok rozwojowy i po prostu urósł, a dwa - skurczyły się ciut w praniu i młodemu wystaje brzuszek spod koszulki a spodnie sięgają do pół łydki :)))) Styczeń a kwiecień to cztery miesiące różnicy, a u malucha to dużo.

niedziela, 10 marca 2013

 Mieliśmy kilka dni temu szpitalny epizod z Piotrusiem. Od jakiegoś czasu Piotrek ma przewlekły katar i kaszel związany z alergią, gdyż zaczęła pylić już leszczyna i jeszcze kilka innych rzeczy, na które Piotrek jest uczulony. Czasem przybiera to taką formę, że trudno stwierdzić, czy to jeszcze alergia, czy zaczyna się jakaś infekcja.
Nocą z poniedziałku na wtorek Piotrek jakoś mocniej zaczął kaszleć, więc zaprowadziłam go do naszego łóżka, by mieć na niego oko. Dałam mu Acodin i spał spokojnie. Około 1.00 obudził się z silnym atakiem kaszlu i trudno było mu oddychać, a w sytuacjach kaszlu i wysiłku Piotrusiowi od razu bardzo sinieją usta. Zauważyłam, że mały zaczyna się trząść na całym ciele, coraz bardziej. Już kiedyś wcześniej zdarzył mu się epizod dreszczy podczas silnej gorączki, ale tym razem czoło Piotrusia było chłodne, co odbiegało od tamtej sytuacji. Mały cały czas mocno kaszlał i trząsł się coraz bardziej, był blady i miał sine usta. Nie było na co czekać, obudziłam męża i zadzwoniłam po karetkę. Uchyliłam okno, by Piotrek miał czym oddychać i mocno okryłam go kołdrą. Krzysiek zszedł na dół, by pokierować pomoc medyczną, pogotowie przyjechało bardzo szybko, mieszkamy blisko szpitala. Zmierzono temperaturę, ale Piotrek nie miał gorączki, więc zabrano go do szpitala. Dopiero na izbie przyjęć pojawiła się bardzo wysoka temperatura, a w momencie podania środków przeciwgorączkowych sięgała już powyżej 39 stopni. Wtedy jasne było już, że to dreszcze gorączkowe, a nie nic gorszego. Sama infekcja była niegroźna - wirusowa, Piotrek miał osłuchowo czyste płuca i oskrzela, lekko czerwone gardło. Po prostu tak specyficznie zareagował jego organizm. Leżał w szpitalu 3 dni, wykonano dla pewności ekg, eeg i badania neurologiczne - wszystkie wyszły dobrze, wykluczono atak padaczki. A my się uspokoiliśmy.
Piotruś jest już w domu, jeszcze trochę kaszle, ale zdrowieje w oczach. Odzyskał apetyt :) A teraz wszystkim chwali się, że jechał karetką :)